Jak wiecie, zajmuje się nie tylko wsparciem pranym dla hodowców ale również błędami w sztuce medycznej lekarzy weterynarii. Na blogu znajdziecie kilka wpisów w tej tematyce:
- Odpowiedzialność lekarza weterynarii za błędy w sztuce medycznej
- Odszkodowane za błąd lekarza weterynarii
Ten wpis chciałam jednak poświęcić innej tematyce, sytuacji która ma miejsce przed zgłoszeniem się do mnie w związku z zaistnieniem błędu medycznego – a więc samej wizycie w gabinecie weterynaryjnym i prawach małego pacjenta oraz jego właściciela.
Opowiem wam pewną historię. Moja przyjaciółka ma kota, którego kupiła z hodowli jednego z moich klientów. Na potrzeby historii kotu zmienimy imię na Bonifacy. Bonifacy jest małym synkiem mojej przyjaciółki i jej rodziny. Okazało się jednak w jedną z niedzieli, że Bonifacy bardzo źle się czuje. Przestał jeść, pić, cały czas spał, przestał się bawić. Jak na troskliwą matkę przystało z rana w poniedziałek przyjaciółka z kotem była już u lekarza. W pierwszej kolejności udali się do małego osiedlowego gabinetu. Pani Doktor zbadała kota, podała leki i wskazała, że przy braku poprawy zalecałaby wykonać USG. Stan naszego bohatera Bonifacego nie poprawił się. Stąd wieczorem decyzja o udaniu się do jednej z większych kliniki weterynaryjnych w mieście. Doda, że klinika według oferty dysponuje jednym z najnowocześniejszych sprzętów medycznych. Wizyta odbyła po godzinie 19. Okazało się, że o tej porze nie ma możliwości wykonania badania USG. Stąd decyzja o przepisaniu kolejnych leków i konsultacji z rana następnego dnia. Po wykonaniu USG okazało się, że konieczny jest zabieg.
W międzyczasie przyjaciółka do mnie zadzwoniła i opowiedziała mi historię. Nie mogłam się powstrzymać (pewnie zboczenie zawodowe) od zadania kilku pytań, a mianowicie:
- czy masz dokumentację medyczną z obu zakładów leczniczych,
- czy podpisałaś zgodę na zabieg,
- czy byłaś obecna przy badaniu,
- czy wykonano badanie krwi oraz serca,
- czy zostałaś poinformowana jakie leki zostały podane kotu.
I tu pojawił się ambaras – na większość z powyższych pytań otrzymałam negatywną odpowiedź.
Ta historia zmotywowała mnie do poruszenia problemu uprawnień pacjenta oraz jego właściciela w trakcie wizyty u lekarza weterynarii.
Zakład leczniczy dla zwierząt
Potocznie zawsze wskazujemy, że idziemy do lekarza weterynarii. Jednak wiedzieć musimy, że lekarze weterynarii świadczą swoje usługi w zakładach leczniczych dla zwierząt. Nie zastanawiało was nigdy dlaczego raz idziecie do gabinetu weterynaryjnego a raz do kliniki?
Odpowiedź jest bardzo prosta – usługi weterynaryjne świadczone są w ramach zakładu leczniczego dla zwierząt. Ustawa wskazuje na kilka form zakładów leczniczych a ich klasyfikacja uzależniona jest od spełnianych przez nie kryteriów określonych w ustawie o zakładach leczniczych dla zwierząt.
I tak wyróżnić możemy:
- gabinety weterynaryjne,
- przychodnie weterynaryjne,
- lecznice weterynaryjne,
- kliniki weterynaryjne.
Status zakładu leczniczego uzależniony jest m.in. od wyposażenia, ilości lekarzy weterynarii z tytułem specjalisty.
Warto sprawdzić gdzie udajemy się z naszym przyjacielem, ponieważ zgodnie z przepisami ustawy np. gabinet weterynaryjny nie jest wyposażony w salę operacyjną jak również w gabinecie nie musi przyjmować lekarz specjalista.
Obowiązki lekarza weterynarii
Udają się z naszym towarzyszem do lekarza weterynarii pamiętać musimy, że lekarz ma pewne obowiązku w stosunku do nas jak i pacjenta.
Po pierwsze każdy lekarz weterynarii (lub personel pomocniczy) powinien dokonać identyfikacji zwierzęcia – sprawdzić jego numer CHIP, poprosić właściciela o książeczkę zdrowia lub o paszport.
Następnie powinna zostać założona karta medyczna – tak samo jak nam jako ludziom zakładane są takie karty, tak samo i nasz kot powinien taką otrzymać.
W trakcie wizyty powinno dojść również do zważenia kota – jest to bardzo istotne, ponieważ stanowi to wyznacznik do dawkowania leków.
Lekarze weterynarii zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa zobowiązani są do prowadzenia dokumentacji medycznej oraz dokumentacji związanej z podawanymi lekami. Wydanie dokumentacji jest obowiązkiem każdego lekarza weterynarii.
Obowiązkiem lekarza weterynarii jest również poinformowanie właściciela pacjenta o podanych lekach, ich działaniu oraz ewentualnych skutkach ubocznych.
Pamiętajcie również, że jako właściciele pacjenta powinniście wyrazić zgodę na wykonanie zabiegów – zgoda na wykonanie zabiegów powinna być złożona w formie pisemnej. Pamiętajcie, że obowiązkiem lekarza weterynarii jest poinformowanie was o diagnozie, sposobie leczenia oraz skutkach tegoż leczenia.
To lekarz weterynarii podejmuje decyzję o wdrożonych sposobach leczenia, ale właściciel pacjenta powinien mieć możliwość wyrażenia na nie zgody! Nie mówimy o sytuacji ratowania życia, ponieważ wtedy i bez zgody mogą być dokonane czynności ratujące życie i zdrowie.
Prawa małego pacjenta
Niestety w stosunku do zwierząt nie istnieje Karta Praw Pacjenta jak w stosunku do ludzi.
Podstawowym prawem naszego małego pacjenta jest prawo do humanitarnego traktowania oraz życia bez bólu.
Lekarze weterynarii powinni podjąć wszelkie czynności mające na celu poprawę zdrowia pupila. Zgodnie z przepisami prawa mają również możliwość dokonania eutanazji w przypadku braku rokowania i w celu uśmierzenia cierpienia.
Mali pacjenci nie mają również Rzecznika Praw Pacjenta. W przypadku błędu w sztuce medycznej możemy się zgłosić do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej lub wytoczyć sprawę sądową.
Problematyczne w doktrynie jest czy lekarz weterynarii może odmówić udzielenia pomocy. W mojej ocenie w niektórych przypadkach ma taką możliwość, jednakże nie w sytuacji gdy zagrożone jest życie.
A wy macie pomysły na Kartę Praw Małego Pacjenta?
W tematyce weterynaryjnej możecie poczytać FIP a odpowiedzialność hodowcy.
Agnieszka Łyp-Chmielewska
adwokat
Zdjęcie: Dmitry Alexandrovich
***
Obalamy mit z Internetu – właściciel kota ponosi odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez kota
Muszę się Wam przyznać, że mam pewien poranny rytuał – bardzo lubię do porannej kawy przeglądać Internet i wyszukiwać nowości w świcie kynologicznym lub felinologicznym. Zdarza mi się nawet, że tymi nowościami dzielę się z zespołem lub ze znajomymi – bo są aż tak wstrząsające.
Tak też było dziś rano. Na jednej z grup na FB zrzeszających miłośników kotów natrafiła na super mit – podobno przepisy prawa nie zakazują wypuszczania kotów „luzem” a tylko i wyłącznie psów. No przyznam, że zrobiło to na mnie wrażenie [Czytaj dalej…]